Upał, niemowlę i moje pierwsze lato w rytmie ciała

Napisałam ten tekst w 2012 roku, kiedy moja córeczka była jeszcze maleńka. Byłam wtedy na początku macierzyństwa – z sercem pełnym intuicji, w ciele pełnym zmęczenia.
Dziś wracam do tych zapisków z wdzięcznością. Są dla mnie dowodem na to, że już wtedy umiałam słuchać ciała – i mojego, i dziecka.

To był jeden z tych dni, które rozgrzewały nie tylko powietrze, ale i głowę młodej mamy.

Objawy upału? U nas wyglądały tak:
wypieki na policzkach, wilgotne ciałko, wysypka – drobne czerwone placki pod pasem pieluszki i w miejscu falbanek. Trochę jak potówki, ale bardziej jak mieszanka potu i naskórka. Do tego marudność, trudności z zasypianiem, krótsze okresy aktywności – jakby całe ciało chciało powiedzieć: „Za gorąco, za dużo, za bardzo”.

Wtedy jeszcze nie miałam pewności, co działa, a co nie. Ale obserwacja stała się moim kompasem.


Co robiłam, żeby pomóc?

– dużo picia (a właściwie: bardzo dużo),
– częstsza zmiana pieluszki, by uniknąć potówek i zapachów,
– przy wysypce: natłuszczanie łagodną maścią (polecono mi wtedy Linomag |link afiliacyjny|),
– możliwie częste wietrzenie skóry – bez pieluszki, bez warstw, tylko ciało w kontakcie z powietrzem.
Pamiętam, że zarzekałam się, że „moje dziecko nie będzie chodzić w samej pieluszce” – aż do dnia, kiedy nic innego nie pomagało. Upał był bezwietrzny, a ciało córki potrzebowało po prostu oddechu. I wtedy odpuściłam. I pomogło.


Rytm dnia też się przesunął.
Spacerowałyśmy tylko rano – około 8:00.
W ciągu dnia zasłaniałam zasłony, by zatrzymać żar wpadający przez szyby, a jednocześnie dbałam o to, by dzidzi nie pomyliła dnia z nocą – zawieszając materiał od strony okna tak, by dawał cień, ale nie ciemność.


Dziś czytam ten wpis i uśmiecham się do siebie z przeszłości.
Do tej młodej mamy, która była zmęczona, ale czujna. Która uczyła się ufać sobie. Która szukała rozwiązań, zamiast próbować dopasować się do „tak trzeba”.

To był jeden z moich pierwszych kroków w rytmie.
Nie wiedziałam jeszcze, że za dekadę powstanie z tego Czasobalans. Ale już wtedy go czułam – w ciele, w dziecku, w decyzjach zrobionych „po swojemu”.


✨ A Ty?

Pamiętasz swoje pierwsze lato z niemowlakiem?
Co wtedy robiłaś inaczej, niż planowałaś?
Które Twoje decyzje okazały się dobre właśnie dlatego, że były Twoje?

Napisz do mnie lub zostaw komentarz – jeśli chcesz wrócić do swojego rytmu z tamtego czasu.


📁 Wpis pochodzi z archiwum mojego bloga parentingowego i został przeniesiony do Czasobalansu jako część serii „Mama w rytmie”.


📥 Pobierz kartę refleksyjną: Lato z niemowlakiem – wspomnienie rytmu i czułości 💗